Skwar i tłum turystów przepędzają nas z Kruszynian. Jedziemy dalej do Tykocina. Z wyprawy przed laty pozostały mi w pamięci brukowane uliczki, parterowe domki i ogromna, popadająca w ruinę synagoga, obok której w chaszczach pasł się koń. W synagodze byłam dwa lata temu sprawdzając jakość oferowanych w kilku muzeach polski  audioprzewodników. Ten tykociński wypadł najlepiej. Sama synagoga wyremontowana i dostępna dla zwiedzających. Przez kilka lat była magnesem przyciągającym turystów do miasteczka. Teraz dobudowano w Tykocinie zamek z pięknej nowej, czerwonej cegły. On przyciąga nowością, synagoga przeszłością. W babińcu wystawy czasowe i kącik poświęcony jedynemu ocalałemu z Holokaustu mieszkańcowi miasteczka. Bycie jedynym ocalałym z pośród 1400 sąsiadów, niewielkiego jednak miasteczka, musi być czymś niewyobrażalnie dojmującym. Abraham Kapica zrozumiał to zdarzenie po swojemu – został ambasadorem rodzinnego miasteczka w Izraelu i zaraził swą misją dzieci i wnuki. Od czasu do czasu zajeżdżają autokary i synagoga przez chwilę ożywa pełniąc swą dawną rolę. Abraham Kapica dał też wymowne świadectwo ostatnich chwil swoich sąsiadów i najbliższych:

Po jednej stronie ustawiono kobiety, starców i dzieci, a po drugiej stronie – mężczyzn zdolnych do marszu. Uformowano ich w szeregu czwórkami. Na czele kroczyli wysocy wzrostem: Chackiel di Hojcher, Jakub Choroszucha – kupiec drzewny oraz jego teść Mojsze Gar. Za nimi szli klezmerzy: krawiec Daniel Dojcz, grający na trąbce, Szmelke Sokołowicz, dobosz i Eli Kawka, skrzypek. Oficerowie Gestapo kazali im grać pieśń Ha-Tikwa („Nadzieja”) a potem zmusili ich do śpiewania razem z nimi piosenki niemieckiej: „kiedy płynie żydowska krew, Niemcy wygrywają wojnę”. Szereg ciągnął się na przestrzeni kilometra (…).[1]

W Tykocinie jest tez piękny kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy. Obecnie w remoncie, a słynne obrazy Szymona Czechowicza wypożyczone są na wystawę do Muzeum w Krakowie. Barokowa, parawanowa fasada kościoła fundacji Jana Klemensa Branickiego wcina się w przestrzeń długiego, wąskiego rynku. Oprócz ołtarzy bocznych z obrazami Czechowicza kościół posiada też inne wysokiej klasy zabytki – są nimi dwa portrety Branickich malowane przez Augusta Mirysa oraz rokokowe organy z połowy XVIII wieku. Pośrodku rynku stoi jeden z najstarszych na ziemiach polskich pomników – Stefana Czarnieckiego, który otrzymał Tykocin za zasługi dla Rzeczypospolitej w wojnie ze Szwecją. Po śmierci hetmana miasto przeszło na własność Branickich. 

Odbudowany zamek stoi w miejscu dawnego, jeszcze Gasztołdowego.  Na zamku przebywała Barbara Radziwiłłówna ówczesna żona Stanisława Gasztołda. Po jego śmierci jednak dobra tykocińskie, na mocy prawa litewskiego przeszły w ręce królewskie, podobnie jak Barbara. Choć ona nie na mocy prawa. Tykocin to miasteczko, które znane jest w zasadzie każdemu, a to za sprawą dramatycznego opisu śmierci hetmana wielkiego litewskiego Janusza Radziwiłła w Potopie oraz z ustanowienia w 1705 roku przez Augusta II Mocnego najwyższego polskiego odznaczenia – Orderu Orła Białego. Nową usługą, wartą polecenia jest przejażdżka po mieście dużym, kilku wagonikowym meleksem. Audioprzewodnik ciepłym, męskim głosem opowiada o mieście, którego już nie ma. Ta drobiazgowa narracja daje pewne wyobrażenie o minionej chwale.


[1] Wroczyńska E., Lechowski A. Wielka synagoga w Tykocinie, Białystok 2004, s. 14

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s